Przyjechał Wołko, jedna z najpopularniejszych pieśni mongolskich, o charakterze biesiadnym. Data powstania ani autor pieśni są nieznane, lecz najnowsze badania wskazują na wołoskie pochodzenie utworu. Składa się z dziewięciu czterowersowych zwrotek, choć najczęściej znane są strofy pierwsza, druga, trzecia i szósta. Każda zwrotka zakończona jest charakterystycznym „Oj!”. Dla badaczy kultury mongolskiej szczególną wartość ma ukazana w pieśni wizja piekła jako miejsca, gdzie trafiają niewierni.
Pieśń była uważana za zabytek literatury mongolskiej, jednak najnowsze badania melodii i treści wskazują na wołoskie pochodzenie utworu. Prawdopodobnie pochodzi z Drugiego Świata i była przekazywana ustnie wśród wołoskich plemion. Została spisana przez badacza Theo Walcotta, który przetłumaczył ją dosłownie, zachowując strukturę języka wołoskiego. Rękopisy prawdopodobnie zaginęły. Pieśń pojawia się ponownie na początku Czwartej Ery, już w unowocześnionej postaci.
Cała pieśń opowiada wyprawę tytułowego Wołka do Wielkiego Imperium Mongolskiego. Na granicy zostaje złapany przez Gwardzistów Chana i zawleczony przed oblicze Kalifa, który postanawia zrzucić Wołka z Nieskończenie Wysokiej Wieży. Wołko trafia do piekła, gdzie także spotyka Kalifa. Ostatnia strofa przedstawia przebudzenie Wołka- wszystko było tylko złym snem.
Przyjechał Wołko, do Mongolii,
W odwiedziny, do kolegi,
Lecz na przejściu, granicznym,
Spotkał Gwardię, Chanowską. Oj!
„Oj Wołko, Wołko, lękaj ty się,
Przed tron Kalifa, prowadzim Cię!”
I go schwyciło, dwóch Gwardzistów,
Prowadzą Wołka, do Ułan Bator. Oj!
I stanął Wołko, w Pałacu Chana,
Przed Obliczem, Twórcy Prawa,
„Oj Wołko, Wołko, idiotą jesteś.
Za karę z tego, zrzucim cię z Wieży.” Oj!
Gwardziści wzięli, Wołka na Wieżę,
O nieskończonej, wysokości.
Przez okno w piętrze, czterdziestym drugim,
Zrzucili Wołka, który już spada. Oj!
Już widzi Wołko, przed sobą drogę,
Dziewięć bram stoi, przez każdą idzie.
Aż doszedł Wołko, na dno piekielne,
Zatrzymał się, i spojrzał przed się. Oj!
Stoją czarci, niby trzcina,
I śpiewają, ku czci Kalifa,
A on sam siedzi, na tronie z kości,
Pośród mnóstwa, wielkich saganów. Oj!
W każdym saganie, sto litrów smoły,
Czterech diablików, przy każdym stoi.
Trzymają łyżki, mieszają w smole,
A w każdym kotle, niewierny gore. Oj!
Wtem go schwyciło, dwóch diablików,
Przed tron Kalifa, powiedli Wołka,
„A ciebie każę, do kotła wrzucić!”
Powiedział Kalif, z wielką radością. Oj!
Wtedy się ocknął, Wołko nieszczęsny,
Obejrzał wokół, to tylko sen był,
Wtem postanowił, nasz Wołko-Kołko,
„Nigdy nie jadę, do Mongolii.” Oj!
Wielu badaczy różnie interpretowało przesłanie utworu. Jedni rozumieli jako ostrzeżenie wszystkich cudzoziemców przed wyprawą do Mongolii, inni wskazywali, że tylko głupi nie są mile widziani. Niektórzy specjaliści twierdzą, że wizja mongolskiego piekła ma za zadanie zniechęcić Mongołów do zostawania niewiernymi.