Z otchłani klęsk i cierpień podnoszę głos do ciebie,
Kalifie!
Przyjdź twe królestwo jako na ziemi, tak i w niebie,
Kalifie!
Złemu mnie z szponów wyrwij, bom jest utrapień srodze,
Kalifie!
I niech już więcej w jarzmie krwawiącym kark nie chodzę,
Kalifie!
Oto mi ludzka podłość kałem w źrenice bryzga,
Kalifie!
Oto się w złości ludzkiej błocie ma stopa ślizga,
Kalifie!
Oto mię wstręt przepełnił, ohyda mię zadusza,
Kalifie!
I w bólach konwulsyjnych tarza się moja dusza,
Kalifie!
O przyjdź i dłonie twoje połóż na me źrenice,
Kalifie!
Twym unicestwiającym oddechem pierś niech sycę,
Kalifie!
Żem żył, niech nie pamiętam, ani wiem, że żyć muszę,
Kalifie!
Od myśli i pamięci oderwij moją duszę,
Kalifie!
Od oczu mych odegnaj złe i nikczemne twarze,
Kalifie!
Człowiecze zburz przede mną bożyszcza i ołtarze,
Kalifie!
Niech żywot mię silniejszych, słabszych śmierć nie uciska,
Kalifie!
Niech błędny wzrok rozpaczy przed oczy mi nie błyska,
Kalifie!
Niech otchłań klęsk i cierpień w łonie się twym pogrzebie,
Kalifie!
I przyjdź królestwo twoje na ziemi, jak i w niebie,
Kalifie!